Masz czasami tak, że musisz zrobić masę rzeczy „na wczoraj”, a mimo tego jakoś nie czujesz się odpowiednio zachęcony do ich wykonania? Mam dla Ciebie kilka porad jak sobie z tym poradzić.
1. Jak się zmotywować?
To kwestia bardzo indywidualna. Jednym wystarcza sam fakt, że są do czegoś zobowiązani, inni potrzebują kopa na zapęd. Najważniejsze jest jednak to co Ty o danym zadaniu sądzisz. Jeżeli uważasz coś za nudne lub niepotrzebne to małe prawdopodobieństwo, że będzie Ci się chciało coś zrobić. Musisz zrozumieć, że rzeczy z pozoru niepotrzebne mogą kiedyś okazać się przydatne. W moim przypadku tak było z wiedzą historyczną. W szkole jakoś średnio za nią przepadałam, ale z historii miałam dobre oceny. Łatwizną było da mnie zapamiętanie dat oraz różnych historycznych sojuszy, wojen itp. Doszłam do wniosku, że przecież już nigdy nie będę zobligowana do nauki historii i że jeżeli już „muszę” się jej uczyć, to chociaż nie będę robiła tego na siłę. Teraz bardzo się cieszę, że wtedy tak do tego podeszłam, bo dzięki temu mam większą wiedzę na ten temat od rówieśników, którzy czasami nie wiedzą kiedy rozpoczęła się bitwa pod Grunwaldem. Serio… Na studiach miałam też przedmiot związany z historią wychowania i nie wyobrażam sobie, że bez tej wiedzy mogłabym zdać jakikolwiek egzamin z tego przedmiotu. To tak jakbym musiała od nowa „uczyć się” historii.
2. Co robić, jeśli nie umiem się zmotywować?
Znajdź w sobie pasję do czegoś. Jeżeli będziesz w stanie poświęcić się czemukolwiek to znajdziesz w sobie motywację do każdej innej, najdurniejszej nawet, czynności. Od zawsze lubiłam czytać. Z wiekiem ta miłość tylko się umacnia. Czytanie nigdy nie wydaje mi się stratą czasu (to, że sama książka okaże się słaba to inna kwestia). Z takim podejściem przeczytanie materiałów na zajęcia nie stanowi dla mnie problemu (obojętnie jak nudne by one nie były). Sama czynność czytania wyzwala u mnie niesamowite odprężenie, więc znalezienie w sobie siły, by przygotować się na zajęcia to mały pikuś! Zawsze współczuję ludziom, którzy na pytanie o ostatnią przeczytaną książkę odpowiadają, że „W pustyni i w puszczy” jakoś w podstawówce, hehe”. To „hehe” najbardziej mnie zawsze drażni! Jakby fakt, że się nie czyta mógł stanowić powód do dumy! No śmiechu warte!
3. Co nie wpływa na motywację?
W moim przypadku na motywację nie wpływają ŻADNE motywujące przemowy, motywujące filmy czy motywujące książki. Motywujące przemowy są, według mnie, zbyt ogóle by mogły one cokolwiek zmienić w naszym nastawieniu do życia. Motywujące filmy sprawiają, że zasypiam, bo przygody głównego bohatera zawsze są inne niż moje. Motywujące książki natomiast czytam, ale staram się unikać, bo nie działają na mnie sformułowania w stylu „znajdź swój wewnętrzny głos rozsądku”… A jak działają to tylko wzbudzając furię brakiem swojego logicznego przełożenia. To tak, jak z programem o dłoniach, które leczą.
Takie jest moje nastawienie do znalezienia motywacji. Dajcie proszę znać, jakie są wasze sposoby na poradzenie sobie z wewnętrznych leniuszkiem.